Genetyka. Wspólny cel, nierówne szanse.
Kolejna sprawa, o której wszyscy mówią, ale niestety właściwie nigdy na temat, delikatnie mówiąc, mijając się z prawdą. Po tytułowym pytaniu można domyślić się o jaki temat chodzi. Nie, w żadnym razie nie będę pisał o sytuacji finansowej poszczególnych osób, chociaż to też by pasowało i niestety nie odbiegało od prawdy. Pieniądze mogą zdziałać wiele w sporcie, ich brak może wiele uniemożliwić, nawet wielkim talentom. Na obecnym poziomie sportu, wywindowanym do granic możliwości już nie wystarczy piłka, kawałek boiska i chęci. Jednak w artykule tym chcę zająć się czymś, czego jeszcze, podkreślam z całą odpowiedzialnością „jeszcze”, nie można kupić. Tym czymś jest genetyka.
Nie zamierzam pisać o DNA, allelach i transkrypcji. To już ktoś robi, ja nie czuję się upoważniony. Tutaj chciałem zająć się znaczeniem genetyki od posiadania przez kogoś lepszego kształtu mięśni, przez lepszą zdolność do poprawiania wyników siłowych, aż do posiadania „szklanej szczęki”. Również nie będę się zajmował tutaj genetyką jako określenia na przyjmowanie dużych ilości towaru*. To temat na osobny artykuł, a właściwie cały ich cykl. Nie mówię też, że genetyka musi nas zniewolić, w żadnym razie nie jest to usprawiedliwienie, żeby nic nie robić!
Uporządkujmy więc myśli. Czym jest genetyka? Właściwie wszystkim. Jest to czynnik decydujący, teoretycznie o tym, czy będziesz dużo wyciskał, ładnie wyglądał, czy Twoje dzieci będą miały zielone oczy, czy zachorujesz na raka, czy będziesz inteligentnym człowiekiem, czy będziesz miał szybki, czy wolny metabolizm i o wielu innych czynnikach. Celowo piszę teoretycznie, ponieważ „szczęściu trzeba pomóc”. I o ile na kolor oczu dziecka, chorobę i czynniki w podobnym tonie, jeszcze, nie mamy wielkiego wpływu to na wygląd, czy siłę już tak. Oczywiście wiadomym jest, że niektórzy mają predyspozycję do bycia silnym, wytrzymałym czy też do utrzymania niskiego poziomu tkanki tłuszczowej. Nie ma też takiej genetyki, której nie da się pokonać odpowiednimi środkami, ale tak jak mówiłem to osobny temat. Tak więc mamy przedstawicieli o niskim poziomie tkanki tłuszczowej, którzy mają problem z nabraniem masy. Mamy też grubasków, którym ciężko schudnąć. Mamy też świetnych pod względem zdolności bokserskich zawodników, którzy niestety mają bardzo delikatną szczękę i wystarczy jedno nie koniecznie najmocniejsze uderzenie, aby zaliczyli ciężki knockout. To właśnie genetyka, obok treningu i środków farmakologicznych decyduje o mistrzostwie. Posiadanie predyspozycji do poszczególnych dyscyplin może dużo ułatwić. Temu właśnie służą wszelkie nabory dzieci do różnych sekcji sportowych, z których później buduje się chociażby kadrę narodową. Trening, treningiem, ale wszelkie zgrupowania służą przede wszystkim selekcji! Podobnie jak przy treningu Navy Seals, siedzenie w lodowatej wodzie nie ma nauczyć Cię odporności na zimno. Ma sprawić, że nieodporni na to zimno odpadną! Tak więc genetyka jest czymś co może nam bardzo pomóc w naszych celach, więc aż dziwne jest to ile osób na siłę z nią walczy. Chudzi chcą być wielcy, grubi chcą kratkę na brzuchu. Czasami jednak trzeba zaakceptować siebie, takim, jakim się jest. Wybrać dyscyplinę sportu możliwie najbliższą swojej naturze. Oczywiście nie mówię Wam, że gruby zawsze pozostanie gruby, a chudy nie może zrobić nic, aby nabrać trochę masy. Mówię tylko, że należy brać pod uwagę posiadane przez nas cechy, aby jak najpełniej wykorzystać je w naszym sportowym życiu.
Ilu jest genetycznych mistrzów sportu wśród tych, którzy nic nie robią? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że bardzo wielu jest takich, którzy czyjąś ciężką pracę zamykają jednym słowem: genetyka. Wiele razy to słyszałem, „a bo Ty masz genetykę do siły”, a ilu z Was spróbowało kiedykolwiek spędzić w treningu tyle co ja i nie mówię tu o minutach ćwiczeń, rozliczając każdy podniesiony procent? Żaden. Pewnych rzeczy nie da się zmienić, ale można nad nimi pracować. Dokładnie tak samo jest z tendencją do tycia. Jeżeli jesz tyle, co czteroosobowa rodzina, chodząc na siłownię trzy razy w tygodniu po godzinę, bo „nie chcesz wyglądać jak kulturysta”, to jaką masz tendencję grubasie? Oczywiście: genetyczną! A prawda jest taka, że podobnie do mnie jesz spory nadmiar kalorii, których nie jesteś w stanie spalić! Różnica jest taka, że ja zdaję sobie z tego sprawę. Genetyka decyduje o wielu kwestiach, ale nie powinna być wytłumaczeniem!
Grając w rugby raczej nie miałem super genu, jednym słowem nie ważyłem odpowiednio dużo, trener nawet chciał zdjąć mnie z formacji młyna. I co? Chwilę później otrzymałem powołanie do reprezentacji Polski. Dlatego, że robiłem swoje! Pomimo braku genetyki. Ciężko osiągnąć mistrzostwo bez tego magicznego składnika, ale nie jest to niemożliwe!
Tak więc trenujcie ciężko, starajcie się odnaleźć dyscypliny, do których jesteście stworzeni, nie załamujcie się kiedy coś nie idzie i nie walczcie z naturą za wszelką cenę! Zdrowia!
*tak, mam na myśli sterydy, które są powszechnie używane, jakkolwiek hipokryzja typu „fit”, niektórych trenerów, bywalców siłowni jak i zawodników, chciałaby wykrzyczeć: nie!
autor: Radzio Wu Klika www.facebook.com/radziowuklika